sobota, 27 września 2014

Rozdział 6.

Brunetka zmierzyła Louisa wzrokiem a następnie, założyła kosmyk włosów za ucho. Pojawiła się cisza, ale nie taka niezręczna czy nieznośna - ta była przyjemna.
- Myślisz,że to normalne? - zapytała a delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Co takiego? - brunet, posłał dziewczynie zdezorientowane spojrzenie.
- Te nasze umowy. -  zaczęła delikatnie uśmiechając się w stronę mężczyzny. - Przecież jesteś mim ojczymem. - przerwała patrząc na uśmiechniętego bruneta - Powinnam Cię nienawidzić. - dokończyła, a Louis spuścił głowę kręcąc nią z rozbawieniem.
- Dlaczego tak mówisz? - zapytał.
- Ponieważ to wszystko jest prawdą. Mam z Tobą więcej sekretów niż z własną matką. Nie mogę się do Ciebie przywiązywać. Ty...
- Nie musisz tego robić. Nie proszę Cię o to. - przerwał dziewczynie mierzwiąc ręką swoje włosy.
- Wiem, po prostu widzę to wszystko, to jak okłamujesz moją matkę - nie powinnam tego tolerować.
- Masz racje... Pójdę już. - wstał z łózka i zaczął kierować się w stronę drzwi. Kiedy już złapał za klamkę, dziewczyna niewytrzymała.
- Zaczekaj. - wyszeptała, a chłopak skupił swój wzrok na jej osobie. - I tak nie mogę zasnąć. - powiedziała i posłała mu blady uśmiech. - Posiedzisz ze mną jeszcze? - zapytała a Louis z delikatnym uśmiechem wrócił na swoje miejsce. - Dziękuję. - wyszeptała i stuknęła kilkakrotnie w miejsce obok niej, dając brunetowi do zrozumienia, że może je zająć. Tak zrobił.
- Jutro szkoła. - powiedział, a Ona się uśmiechnęła.
- Tak, wiem. Po prostu... nie mam ochoty tam iść. - powiedziała i dłonią zmierzwiła swoje włosy.
- Co to za historia? Z tym Twoim kolegą? -  zadał pytanie, a Bella wzięła głęboki oddech.
- To Connor, możliwe,że kiedyś byłam jego dziewczyną.
- Był przystojny.
- Znasz to przysłowie? Z ładnej miski się nie najesz? - zapytała a brunet westchnął.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet. - oznajmił, a brunetka bez żadnego uprzedzenia oparła swoją głowę na jego ramieniu. Louis delikatnie się uśmiechnął a dziewczyna zamknęła delikatnie oczy. Z ust chłopaka zaczęły wydobywać się ciche dźwięki. Brunetka uśmiechnęła się, a następnie zapadła w głęboki sen.

***

Bella dumna z siebie, całe piętnaście minut przed lekcją, postawiła nogę na szkolnym korytarzu. Niema mowy,że spóźni się na matematykę. Ma umowę.  Podeszła do szafki i otworzyła ją. Nagle w jej kieszeni zawibrował telefon - to Selena. 
- Tak? - zapytała lekko sennym głosem. To,że wstała szybko nie zmieni faktu, że jest 7:45. 
- Masz ten referat z matmy? - zapytała z lekką nutką paniki w głosie. 
- Taa, robiłam go przedwczoraj. 
- Świetnie. Koniecznie musisz mi go poka... - i w tym momencie brunetka zobaczyła Selenę i obie wybuchnęły śmiechem. Dziewczyna podeszła do przyjaciółki i mocno ją przytuliła. - Czemu jesteś tak szybko? - Selena była ewidentnie zdezorientowana. 
- Horan. - wycedziła i zmarszczyła brwi. 
- Okej mniejsza o to, pokaż mi referat. - czarnowłosa ponaglała przyjaciółkę. Bella zaczęła szukać różowej teczki której nigdzie nie było. 
- Cholera. - przeklęła i stuknęła  się trzy razy w czoło. - Pokazywałam go rano mamie. Został na stole. - zaczęła panikować, ponieważ wiedziała co to wszystko oznaczało. Zdenerwowany Horan równał się wizycie jej matki w szkole. To było pewne.
 - Na co czekasz?  Dzwon do mamy! - poradziła przyjaciółce, ale ta nawet nie wzięła tego do przemyślenia. Jej rodzicielka już dawno była w pracy. 
- Louis! - krzyknęła i szybko wykręciła numer do ojczyma. 
- Chyba sobie żartujesz! - Selena szybko skrytykowała przyjaciółkę. 
Ale Ona już nie słuchała. Chłopak po kilku sekundach odebrał telefon, a brunetka spanikowanym głosem zaczęła o wszystkim opowiadać. 
- Błagam szybko! - krzyknęła do telefonu i sprawdziła godzinę na wyświetlaczu. -  Masz dokładnie cztery minuty. - powiedziała i dosłownie słyszała już jak pan Horan krzyczy na nią za brak referatu. Tak czy inaczej, musiała pogodzić się z porażką. Trzy minuty później w całej szkole rozbrzmiał dzwonek, sygnalizujący rozpoczęcie zajęć. Brunetka zamknęła szafkę i udała się do sali matematycznej, w duchu modląc o cud. Pierwsze pięć minut zleciało na sprawdzaniu obecności. Jednak po Louisie nie było ani śladu. 
- Gdzie On jest? - Selena szturchnęła brunetkę przez co ta wpadła w jeszcze większe nerwy. 
- Nie mam pojęcia. - wyszeptała jednak zbyt głośno. 
- Panienki z tyłu! Macie nam coś do powiedzenia? - cała klasa skierowała swój wzrok w ich kierunku. Bella uśmiechnęła się i wydusiła z siebie tylko ciche
- Nic, co by pana interesowało. - i poczuła wibrację telefonu.
- W takim razie, może pokażecie nam swoje referaty? - zaproponował z uśmiechem. - Jestem bardzo ciekawy. - Bella spuściła głowę, a Selena wstała i wolnym krokiem podeszła do biurka kładąc na nim swoje zadanie domowe. 
- Pani Braun potrzebuje zaproszenia? - wraz z wypowiedzeniem jej nazwiska, całe jej ciało przeszył zimny dreszcz. To koniec. Wstała i już miała coś powiedzieć, kiedy nagle drzwi od sali otworzyły się i do sali weszła sekretarka. 
- Przepraszam szukałem tylko sali pana Hora... - dziewczyna usłyszała głos Louisa i automatycznie usiadła na miejscu. Kiedy Tomlinson wraz z sekretarką szkoły pojawił się w kasie brunetka posłała panu Horanowi uśmiech. Ten przekręcił oczami, kompletnie zbity z tropu. W mgnieniu oka, cała klasa wypełniona była westchnieniami i cichymi śmiechami dziewczyn. Taa, Louis zdecydowanie wyglądał dobrze w rurkach które podgięte były tak,że odkrywały jego kostki. Na jego nogach spoczywały eleganckie buty, zawiązane na idealną kokardkę. Miał na sobie zwyczajny biały t-shirt a na nim czarną marynarkę. Efekt był zniewalający. 
- Szukałem Belli, to znaczy - Isabella Braun, szukam jej. - powiedział a sekretarka zatrzepotała rzęsami i gestem dłoni wskazała na mnie. Louis uśmiechnął się i szybkim krokiem ruszył w moim kierunku. Podał mi teczkę i szepnął ciche
- Zdążyłem? - brunetka uśmiechnęła się, delikatnie kiwając głową. - Masz szczęście. - a następnie wyprostował się i przepraszając za przerwaną lekcję, opuścił klasę. 
- To Twój ojciec? - blondynka w jednej sekundzie zwróciła się w stronę brunetki. 
- Jest zajęty. - wyszeptała z uśmiechem. - Ale to już wiesz. 


***

- Jesteś gotowa? - głos po drugiej stronie słuchawki nie był zbyt przekonany odpowiedzią Brunetki. 
- Przecież jest osiemnasta. Mam jeszcze... - do uszu brunetki doszedł dźwięk kroków. - Zadzwonię później. - powiedziała i szybko się rozłączyła. Wybiegła na korytarz, a pięć minut później ledwo trzymała się na nogach. 
- Nie wiedziałem,że jesteś w domu. - wyluzowany Louis posłał dziewczynie uśmiech. Być może pomijając fakt,że jakieś dwie minuty temu wyszedł spod prysznica i stał teraz w samym ręczniku owiniętym wokół jego bioder ta rozmowa była by całkiem normalna. 
- Taa-k, j-ja. - dziewczyna zmierzyła bruneta od góry do dołu, lustrując jego idealnie wyrzeźbione ciało. 
- Tak? - dopytywał. 
- Zgadzam się. - spojrzał na Nią dziwnie. Z końcówek jego włosów kapały krople wody. Wyglądał seksownie. Naprawdę seksownie. 
- Na co? - zapytał. 
- Zgadzam się na naszą umowę. - powiedziała i wystawiła dłoń w jego kierunku. Chłopak uśmiechnął się i odwzajemnił gest. 
- Bądź gotowa za godzinę. 

_______________

Hej, Hi, Hello!
Jak tam Misiaczki?
Dobra nie odpowiadajcie -,-
Szkoła dobija. 
Nauki tak dużo -,-
Rozdziały coraz bardziej dupne. 
Tak wiem. Okej nie przynudzam już.
Do NASTĘPNEGO! :*:*:*:* ♥ 
25 komm - NEXT :)
POLECAM WSZYSTKIM OBEJRZENIE FILMU 
ÓSMOKLASIŚCI NIE PŁACZĄ!
Świetne! Cudowne! Najlepsze! ♥ 
Naprawdę! <33 :*:*
Miłego życia! ♥  




czwartek, 11 września 2014

Rozdział 5.

Bella czekała na swojego ojczyma około piętnastu minut, a kiedy wyszedł z sali pana Horana z wielkim uśmiechem, dziewczyna traciła zmysły. Jak Oni mogli się śmiać? I przede wszystkim z czego? Ma nadzieję,że niebyła powodem ich żartów. Louis podał rękę blondynowi i rzucając pożegnanie zaczął iść w kierunku Belli.
- Chodźmy do domu. - powiedział i stanął naprzeciwko zdezorientowanej brunetki.
- Co Ty mu zrobiłeś?- zapytała posyłając wredne spojrzenie w kierunku nauczyciela.
- Pogadamy w samochodzie. - uśmiechnął się, sprawdzając wyświetlacz telefonu. - Z tego co wiem to była Twoja ostatnia lekcja, więc chodźmy. - dokończył i nie czekając na dziewczynę skierował się w stronę wyjścia, a brunetka poszła za nim.. Louis otworzył dziewczynie drzwi auta, a kiedy weszła nonszalancko je zamknął. Śmiało można było powiedzieć,że ich kontakty uległy zmianie. Czy pozytywnie? Poniekąd pewnie tak. Już niebyli swoimi przeciwnikami, wręcz przeciwnie - teraz mieli swój własny sekret, który mógł utrzymać się w tajemnicy tylko i wyłącznie dzięki współpracy obydwu.
- Masz szczęście,że mama nie odebrała. - powiedział tak szybko, jak Bella zdążyła zapiąć pasy.
- Powiesz jej? - zapytała szybko patrząc na zdezorientowanego bruneta.
- Musimy jeszcze jechać do mojego biura. - zmienił temat, odwracając wzrok na jezdnię.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. - zauważyła szybko i przerwała jego wypowiedź.
- Powiedźmy,że się zastanowię. Okej?
- Czyli powiesz. - założyła ręce na piersi i całą swoją uwagę skupiła na widoki za szybom.
- W takim razie zawrzyjmy kolejną umowę. - zaproponował brunet, tym samym zwracając na siebie uwagę dziewczyny.
- O czym Ty mówisz? - spojrzała na Louisa, a ten zgasił samochód parkując przed swoim miejscem pracy.
- Teraz obiecaj mi, że zaczniesz się uczyć, a tak długo jak nie dostaniemy kolejnego telefonu od Pana Horana będę trzymał język za zębami. - zaproponował patrząc na brunetkę, po czym odwrócił się i sięgnął z tylnego siedzenia marynarkę. - Więc?
- Zgoda. - podała mu rękę a On odwzajemnił gest.
- Znasz zasady. - dokończył wyciągając kluczyki ze stacyjki. - Idziesz? Mamy nowych ''młodych'' pracowników. - uśmiechnął się, a policzki dziewczyny oblał delikatny rumieniec. - Wracam za pięć minut. - poinformował  i zamknął za sobą drzwi.
Brunetka włączyła radio, ustawiając na pierwszą lepszą stację muzyczną w której akurat leciała piosenka Eda Sheerana. Wyciągnęłam telefon i wysłałam wiadomość do Seleny, pytając o ten piątkowy wypad. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

B - Jestem w drodze do domu. Co z piątkiem? :O
S - OMG, dostałaś opieprz? Idziemy! :D
B - Od Lou? Żartujesz? Która godzina?
S - Czy Ty właśnie nazwałaś swojego ojczyma zdrobnieniem? JESTEŚ CHORA! :(( 22.30.
B - Będę.
S - Sama czy z Panem Kochasiem? ^^ :)
B - Idiotka. Pogadamy jutro, pa :*
S - Baj,bej. :*

Wraz z ostatnim dźwiękiem potwierdzającym dostarczenie wiadomości do Seleny, drzwi samochodu otworzyły się, a do środka wszedł Louis. Chłopak poluzował swój krawat, a następnie zmierzwił dłonią swoje włosy.
- Mam nadzieję,że umiesz gotować. - rzucił kiedy odpalił samochód.
- Czemu? Zresztą możemy porozmawiać? - zapytała, a chłopak dziwnie na nią spojrzał, po czym skinął głową. - Pojutrze są wyścigi i...jedziesz?
- Przecież rozmawialiśmy o tym rano. - skomentował szybko. - Ale skoro tak bardzo zależy Ci na odpowiedzi, to tak - jadę.
- Ja też. - powiedziała a Louis gwałtownie zahamował, stając na czerwonym świetle.
- Co? - spojrzał na Nią, a dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. - Przecież, uhhh jesteś taka popieprzona. - uśmiechnął się i zaczął jechać dalej. - Kilka godzin temu mówiłaś coś innego.
- Kobieta zmienną jest. Zresztą co  chcesz powiedzieć mamie? - zapytała, a Lou zwilżył wargi.
- Pewnie to co zwykle, a Ty?
- To co zawsze.
- Czyli?
- Hej mamo, idę na weekend do Seleny, tylko nie przyjeżdżaj do Niej i nie dzwoń do jej mamy - będziemy grzeczne - odpowiedziała szybko, a Tomlinson zaparkował przed ich domem.Uśmiechnął się na wysoki głos dziewczyny i wyjął kluczyki ze stacyjki.
- Myślę,że powinniśmy zamówić pizze.

***

- Bello chodź do Nas! - głos Rosaline rozległ się po całym domu, wywołując tym samym grymaśną minę, na buzi nastolatki. 
- Co znowu? - dziewczyna zaczęła schodzić po schodach, napotykając zdezorientowany wzrok swojej matki. 
- Chcesz obejrzeć z Nami film? Gwiazd Naszych Wina? - zapytała spokojnie a Bella zachwiała się na własnych nogach. 
- OMG! Gwiazd Naszych Wina!? - krzyknęła zbiegając po schodach i przechodząc obok matki. - Dlaczego mówisz to tak spokojnie!? Przecież to najpiękniejszy film świata! Jest taki UGH. - dokończyła a jej mama tylko uśmiechnęła się i wskazała ręka w stronę salonu. 
- Zrobię popcorn i zaraz przyjdę. - oznajmiła, a Bella skinęła głową i skierowała się w stronę pokoju. 
- Co robisz? - zapytała kiedy zobaczyła Louisa kucającego przed odtwarzaczem DVD. 
- Próbuję to uruchomić. - uśmiechnął się, nie radząc sobie z urządzeniem. 
- Spróbuj tak. - podeszła i klikając kilka przycisków odpaliła odtwarzacz. Chłopak zaśmiał się i zajął miejsce po prawej stronie kanapy. Bella zrobiła to samo, tyle, że brunetka usiadła z lewej strony zostawiając w środku miejsce swojej mamie. Kiedy Rosaline przyszła postawiła popcorn na stoliku, a Bella wstrzymała oddech. 
- Możemy już włączać? - zapytała wskazując na telewizor. Dziewczyna razem ze swoim ojczymem spojrzeli na siebie a następnie skinęli głowami. Kiedy Rosaline odtworzyła płytę, po całym pokoju rozniósł się pisk Belli. 
- Jezu to takie słodkie! - krzyknęła chwilę później. 
- Przecież na razie lecą literki. - skomentował Louis a ta spiorunowała go spojrzeniem. Nic nie rozumiał. Ach, faceci. 
- Zatrzymaj!Zatrzymaj! - Bella zaczęła machać dłońmi, wycierając łzy z policzków. - Muszę iść po koc! - krzyknęła a jej matka i Louis zmierzyli ją zdezorientowanym spojrzeniem. - Prooooszę! To tylko sekunda! - dokończyła, a Tomlinson wstał i zatrzymał film. - Dziękuję! Dziękuję! - wykrzyknęła i szybko pobiegła na górę po koc. Louis roześmiał się na zachowanie dziewczyny, ale nic nie powiedział. Dokładnie półtorej godziny później film się skończył a dziewczyna tonęła we własnych łzach. Co najmniej trzy razy cofała do fragmentu z ''mową pożegnalną dla Hazel''. 
- To jest takie magiczne! - mówiła, jednocześnie się krztusząc. Louis patrzył na Nią, a dziewczyna dopiero teraz zauważyła, że jej matka po prostu zasnęła. - Ona, nic nie rozumie. - skomentowała szybko i owinięta kocem wstała z kanapy. 
- Zaniosę ją. - powiedział Louis, posyłając dziewczynie uśmiech. 
- Jasne. - odpowiedziała - Branoc. 
- Dobranoc. 

***

Kiedy Bella wyszła spod prysznica, dochodziła dziewiąta. Zauważyła dwie nieodebrane wiadomości od Seleny i jedno nieodebrane połączenie od Connora. Wzdrygnęła się na samo wspomnienie minionego dnia i rzuciła się na łózko. Nagle usłyszała pukanie do drzwi. 
- Proszę? - powiedziała cicho, ale osoba po drugiej stronie bardzo dobrze to usłyszała. 
- Mogę wejść? - Louis wychylił głowę wzrokiem szukając dziewczyny. 
- Raczej tak. - wysiliła się na uśmiech i weszła pod kołdrę, przyciągając ją pod brodę. 
- Możemy pogadać? 
- Mhmm. - rzuciła patrząc wyczekująco na bruneta. 
- Mam propozycję. 
- Propozycję? - powtórzyła zdezorientowana. 
- Na piątkowy wyścig pojedziesz ze mną. 


______________________
Hej, hej! ♥ 
Jak samopoczucie? :)
hahaha. DZIĘKUJĘ ZA 30 KOMENTARZY POD 4 ROZDZIAŁEM!
JESTEŚCIE NAJLEPSI <33333333
KOCHAM MOCNO!
Jak myślicie? Bella się zgodzi?^^
Hmmm?
Do następnego! <333

CZYTASZ-KOMENTUJESZ
bardzo motywujesz!