sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 2.

Mężczyzna wpatrywał się w Bellę przez ułamek sekundy, a następnie założył kask na głowę i dodając odrobinę gazu ruszył w kierunku startu - gdzie niektórzy już ustawiali się do rozpoczęcia wyścigu. Ruda długo włosa dziewczyna podeszła do niego opuszkami palców przejeżdżając po szyi. Louis skinął głową i dziewczyna zajęła miejsce na jego motorze. Bella nie wiedziała co się dzieje, nie była w stanie tego pojąc. Partner jej matki okłamuje ją nie wiadomo jak długo, a do tego teraz jakaś lasia siedzi razem z nim na tym pieprzonym motorze. Brunetka przyglądała się całemu zajściu, napotykając kilkakrotnie wzrok Lou. Nagle przejechał obok niej kolejny motor, zatrzymując się dosłownie dwa kroki przed nią.
- Zabrać Cię? - zapytał brązowooki brunet, a Bella odkleiła swój wzrok od partnera jej matki i obdarzyła mężczyznę zdziwionym spojrzeniem . Brunetka przeniosła swoje spojrzenie na przyjaciółkę, która złapała ją za ramię by nie dopuścić do czegoś ''niechcianego''. Bella momentalnie wyswobodziła się z uścisku Seleny i ruszyła równym krokiem w stronę mężczyzny.
- Bella! - przyjaciółka pisnęła za nią i już miała biec w jej kierunku, jednak Harry złapał ją w ostatnim momencie.  Usiadła na motor ostatni raz lustrując niebieskookiego, który uporczywie wpatrywał się w córkę swojej ''dziewczyny''. Kręcił głową, jakby chciał dać jej znać, że nie może tego robić i ma natychmiast zejść z maszyny. Niestety Louis nie był jej ojcem i Bella nie zamierzała go słuchać. Nowo poznany mężczyzna odpalił swój motor, a brunetka mocno oplotła go rękoma w pasie. Chłopak zachichotał dźwięcznie i następnie ruszył w kierunku startu. Bella nie miała pojęcia co tu się dzieje, a co najgorsze - czy w ogóle to przeżyje. Rozbrzmiał głośny krzyk a wszystkie dziewczyny zeszły z motorów stając na ich tyłach. Brunetka obejrzała się na bogi by dopatrzyć się jakichś wskazówek. Liam, bo tak nazywał się towarzysz Belli podał jej pasek, tak jak każdy z owych ''zawodników''. Rozbrzmiały kolejne krzyki i każda dziewczyna siadała tyłem na motor przywiązując się paskiem do swojego partnera. Brunetka robiła to samo. Kiedy wszyscy byli gotowi rozbrzmiał głos pistoletu tym samym przygłuszając krzyki obserwatorów. Motory ruszyły z niewyobrażalną prędkością. Doświadczony kolega Belli wyjechał na prowadzenie lecz Louis nie dawał za wygraną. To co w tej chwili działo się z Bellą było nie do opisania. Modliła się by dojechać na metę cała i zdrowa, nie zważając na wygraną. Kiedy byli zaledwie kilka metrów przed końcem Liam dodał maksymalnej prędkości tak,że motor bruneta jechał na tylnym kole ścigając się tylko i wyłącznie z Louisem. Ewidentnie zależało mu na wygranej. Z gardła zdesperowanej brunetki wydobył się krzyk przerażenia. Zamknęła oczy powtarzając sobie,że wszystko będzie dobrze. Kiedy przejechali prze linię mety, maszyna Liama zgasła a wokół nich pojawiło się mnóstwo ludzi. Wszyscy okrążyli Louisa, który wygrał o zaledwie ułamek sekundy. Dziewczyna pośpiesznie odpięła pasek stając na równych nogach. Chciała upaść na kolana i zacząć całować ziemię, niestety obecna sytuacja na to nie pozwalała. Bella odwróciła się w kierunku swojego kolegi wręczając mu jego pasek.
- Możesz go zatrzymać. - uśmiechnął się do niej, mierzwiąc dłonią swoje włosy. - Na pamiątkę. - dokończył a brunetka posłała mu wymuszony uśmiech.
- Nie wiem, czy będę chciała to wspominać. - zażartowała a brunet parsknął śmiechem schodząc z motora.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie gdy tylko zauważyła kilku mężczyzn idących w ich kierunku. Była przekonana,że byli to znajomi Liama. Kiedy jeden poklepał go pokrzepiająco po ramieniu ten odezwał się ponownie.
- Ej młoda! - Bella odwróciła się wyczekująco patrząc w stronę bruneta. - Byłaś bardzo dzielna! - uśmiechnął się do Niej promiennie co dziewczyna od razu odwzajemniła, tym razem nie wymuszając uśmiechu. Skinęła głową w jego kierunku posyłając mu nieme ''dzięki''. Chłopak popatrzył na nią przez chwilę i całym ciałem odrywając się od motoru spojrzał prosto w jej oczy. - A Twoje imię? - zapytał ponownie nie odrywając od niej wzroku.
- Bella. - odpowiedziała i odgarnęła włosy ze swojego czoła.
- Więc do zobaczenia kiedyś, Bello. - posłał jej ostatni uśmiech i powrócił do rozmowy ze swoimi przyjaciółmi. Brunetka odszukała spojrzeniem przyjaciółkę razem ze swoim chłopakiem, a następnie zaczęła przemieszczać się w ich kierunku. Niestety w pewnym momencie ktoś zatarasował jej przejście do przyjaciół. Ktoś - a tym kimś był Louis.
- Wsiadaj. - rozkazał a dziewczyna spojrzała w jego niebieskie oczy, które aktualnie przepełnione były złością. - Już nigdy nie będziesz się tak narażać. - zarządził a dziewczyna spojrzała na Selenę, która bacznie przyglądała się całemu zajściu. Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie i zajęła miejsce na tylnym siedzeniu motoru. Objęła partnera swojej matki, łącząc dłonie na wysokości jego brzucha.
- Gratuluję wygranej tatusiu. - zaśmiała się dźwięcznie i opuściła dłonie, łapiąc się za tylne oparcie. Na ciele Louisa pojawiły się ciarki i zdezorientowanie.
- Włóż to. - powiedział podając dziewczynie kask. Ta parsknęła  śmiechem, ale żadne z Nich nie odezwało się już więcej tego wieczoru.

***
Budzik brunetki zabrzmiał po raz trzeci, niestety dziewczyna nie zdawała sobie z tego sprawy. Kiedy otworzyła oczy przez jej ciało przeszedł dreszcz bezsilności. W jej głowie rodziła się już wymówka na to by zostać w domu. Wiedziała,że Lou by jej nie wydał ponieważ Ona zrobiła by z Nim to samo. Wyszła ociężale z łóżka wiedząc o tym,że jeżeli się nie pospieszy to najzwyczajniej w świecie spóźni się do szkoły. Ta wizja niewiele dawała Belli do zrozumienia, była pewna, ze matka podrzuci ją do szkoły i jakoś wyrobi się na czas, jeżeli nie to pan Horan ponownie da jej w kość. Na samo wspomnienie owego mężczyzny przez ciało brunetki przeszły dreszcze. Ruszyła w stronę łazienki by zrobić poranną toaletę. Kiedy na jej twarzy pojawił się delikatny makijaż przebrała się i zabierając ze sobą swoją torbę zeszła na dół. Louis jak zwykle czytał gazetę popijając przy tym kawę. 
 - Hej skarbie. - jej matka uśmiechnęła się pokazując gestem ręki by usiadła. Obdarzyła Louisa spojrzeniem, ale On nie oderwał od lektury swojego wzroku.  Mama Belli postawiła przed nią talerz z kanapkami a dziewczyna wstała i nalała sobie kawy. Kiedy ponownie usiadła jej matka zabrała głos. 
- Muszę lecieć bo inaczej się spóźnię. - uśmiechnęła się zdejmując kuchenny fartuch. Wzięła do ręki torebkę zakładając ją sobie na ramię i podeszła do Belli by dać jej buziaka w policzek, a następnie powtórzyła to na Lousie. 
- Myślałam,że podwieziesz mnie do szkoły, inaczej się spóźnię. - powiedziała brunetka biorąc łyk kawy. 
- Skarbie spóźnię się. - pokręciła głową. - Ale Louis Cię odwiezie prawda? - posłała mu spojrzenie,a On zmierzył brunetkę wzrokiem a następnie spojrzał w kierunku swojej ''dziewczyny''. 
- Dla Ciebie wszystko. - powiedział a matka Belli ponownie ucałowała jego policzek. 
- Tylko się tu nie pozabijajcie. - rzuciła na odchodne Rosaline i posłała pozostałej dwójce uśmiech. 
Brunet odwzajemnił go  i ostatni raz żegnając się ze swoją partnerką spojrzał w kierunku Belli.Kiedy drzwi frontowe zamknęły się Bella przełknęła ostatni kęs kanapki, a Lou odłożył gazetę. 
- Zdecydowanie musimy pogadać. - powiedział pierwszy patrząc w kierunku  brunetki. 
- Zdecydowanie nie teraz, spóźnię się. - dziewczyna wstała szybko zabierając ze sobą torbę - Pośpiesz się.- rzuciła wychodząc na zewnątrz na co niebieskooki zareagował śmiechem. Kiedy weszła do auta od razu uruchomiła radio. Mężczyzna zajął miejsce na miejscu kierowcy i odpalił silnik wyjeżdżając z podjazdu.
- Więc? - przerwał ciszę obdarzając dziewczynę przelotnym spojrzeniem, a następnie ściszył odrobinę  radio. - Dlaczego tam wczoraj byłaś?
- A Ty? - odburknęła odwracając się w jego kierunku.  - Dlaczego okłamujesz mamę? I kim była ta ruda dziwka?
- Skąd Ty znasz takie słowa? - zachichotał posyłając jej uśmiech. - Zapytałem pierwszy. 
- Jestem kobietą. - założyła ręce na piersi patrząc wyczekująco na niebieskookiego.
- To takie hobby. - uśmiechnął się nie odrywając wzroku od jezdni. - Można powiedzieć, że jestem odrobinkę uzależniony od motocykli, wyścigów, aut, adrenaliny i ogólnie tego całego bagna. - dziewczyna nie spojrzała na Niego a jedynie skupiła swoją cała uwagę na splątanych palcach. - A Ty? - zapytał i ponownie obdarzył ją spojrzeniem, czego dziewczyna nie zauważyła. Cały czas bawiła się kolorowymi paznokciami.
- Byłam tam z Sel, jej chłopak też jest tym kim Ty jesteś. - wytłumaczyła poprawiając włosy. Brunet pod głosił radio, ponieważ zaczęła lecieć jego ulubiona piosenka.
- Styles to jej chłopak? - zapytał trochę zdziwiony, a trochę może zdezorientowany.
- Taa, tak mi się zdaje. - odpowiedziała wyjmując telefon z torby, ponieważ przyszła do niej wiadomość.
- Masz zamiar wracać tam częściej? - zapytał w duchu modląc się by odpowiedziała negatywnie.
- Nie wiem. - to nie to samo co 'nie'.
- I teraz chyba do puenty. - brunet zatrzymał się pod szkołą brunetki i posłał jej pytające spojrzenie. - Dlaczego mnie nie wydałaś? - zapytał a Bella dźwięcznie się zaśmiała. Naprawdę nie rozumiał?
- Dopóki Ty milczysz, ja będę siedzieć cichutko. - uśmiechnęła się zalotnie i otworzyła drzwi samochodu. - Miłego dnia Louis.- powiedziała i odwracając się na pięcie ruszyła w stronę szkoły. Tomlinson uśmiechnął się pod nosem i pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Czyli umowa.


_________________________
Hej wszystkim! Kochani, dziękuję za 17 komentarzy! x
JESTEŚCIE NAJLEPSI ♥ 
to jak Shippujecie #Lellę? :O 
HAHAHAHA,CO?
no to jak 20 komm - NEXT? 
Dacie radę? ♥ 
Spam się NIE LICZY! 
KOCHAM najmocniej! x ♥ 




niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 1.

Dziewczyna wpatruje się w swojego nauczyciela od matematyki, który uporczywie chce uzyskać od niej odpowiedź.
- Panno Braun, zadałem pani pytanie. - mówi blondyn posyłając dziewczynie wymuszony uśmiech. Ta skupia swoją całą uwagę na rogu ławki szkolnej, usiłując przypomnieć sobie odpowiedź. Matma, to zdecydowanie nie jest jej dobra strona.
- Tak, wiem. - odpowiada Isabella mierząc się z niebieskimi tęczówkami pana Horana.
- Więc? Jaka jest odpowiedź? - pyta i odwraca się pisząc coś na tablicy. Dziewczyna nienawidzi tego mężczyzny, i wydaje jej się,że zwyczajnie się na Niej uwziął.
-  Dwa pierwiastki z trzech. - szepcze przyjaciółka w stronę zdezorientowanej Isabelli. Kiedy blondyn się odwraca dziewczyna nie odpowiada od razu.
- W takim razie widzimy się...
- Czy to dwa pierwiastki z trzech? - przerywa starszemu od siebie, jednak nie o dużo nauczycielowi.
- Och, nagłe olśnienie? - pyta drocząc się ze zdenerwowaną brunetką. Śmieje się sam do siebie i zajmuje miejsce przy swoim biurku. - Brawo panno Braun. - mężczyzna zaczyna coś notować a dziewczyna głośno wzdycha.
- Dziękuję. - szepcze cicho, uśmiechnięta  Bella do swojej najlepszej przyjaciółki. Zdaje sobie sprawę, że ta własnie ocaliła ją od pozalekcyjnych zajęć z matmy. Dziewczyna wie, że zawsze może na nią liczyć. Ta odpowiada jej uśmiechem i wskazuje na nauczyciela, który w dalszym ciągu je obserwuje. Pan Horan opowiada o projekcie miesięcznym, który będzie polegał na rozszerzeniu swoich wiadomości o podstawowych figurach geometrycznych. Rewelacja.
- Dobierzcie się w grupy trzyosobowe. - mówi, a w całej klasie zaczyna panować niewyobrażalny chaos.
Selena łapie przyjaciółkę za rękę i posyła jej porozumiewawcze spojrzenie. Okazuje się,że jedyną osobą która została sama jest Broke. Dziewczyny chcąc nie chcąc muszą przyjąć ją  do swojej ekipy.
- Cudownie. - chwali ich blondyn, a chwilę później rozbrzmiewa, szkolny dzwonek - dla dziewczyn jest to już ostatni tego dnia. Wszyscy pakują się i wychodzą z klasy, Isabella czeka za Sel lecz chwilę później po praktycznie pustej sali rozbrzmiewa głos pana Horana.
- Panno Braun, mogę panią prosić? - dziewczyna odwraca się do swojego wykładowcy i ruchem głowy się zgadza.
- Zaczekam na korytarzu. - Selena uśmiecha się pokrzepiająco w stronę dziewczyny i opuszcza pomieszczenie od matematyki. Dziewczyna przełyka ciężko ślinę, wie, że ma na pieńku z panem Niallem.
- Usiądź. - wskazuje gestem dłoni na stojące przed biurkiem  krzesło. Isabella posłusznie wykonuje polecenie i chwilę później siedzi na przeciwko nauczyciela, wyczekując wyjaśnień. - Zauważyłem, że bardzo opuściłaś się w nauce. - zaczyna a dziewczyna poprawia kosmyki swoich włosów.
- Obiecuje poprawię to, po prostu - to jest cholernie głupie. - mówi a blondyn skina głową w jej kierunku, na znak, że rozumie. Pan Horan nie jest ''prawdziwym'' nauczycielem jest tylko zastępcą na ten rok, ponieważ poprzednia nauczycielka od matematyki zaszła w ciąże i dostała rok urlopu. - Poradziłam sobie z angielskim i historią -  Bella wywraca oczami na samo wspomnienie tych okropnych przedmiotów co blondyn zauważa i chwilę później chichocze. - Naprawdę się staram. - podsumowuje delikatnie uśmiechając się do nauczyciela. Dziewczyna nie należy do tych które ''lecą'' na swojego wykładowcę.
- W to nie wątpię, aczkolwiek muszę uprzedzić Cię, że jeżeli nie poprawisz swoich stopni będę zmuszony powiadomić Twoją matkę.
- Rozumiem. - brunetka mówi i wstaje z miejsca. Nie wie jak ma się zachować więc zwyczajnie żegna się z blondynem i opuszcza salę. Gdy tylko przekracza próg bierze głęboki oddech.
- Naprawdę nie lubię tego typa. - rzuca Bella  ciemnowłosa dziewczyna  tylko jej przytakuje.
- Taa, wiem coś o tym. - Bella zarzuca torebkę na ramie i razem wychodzą ze szkoły. Przyjaciółki kierują się w stronę domu Isabelli, taki jest plan. Mają coś ważnego do omówienia. Przynajmniej tak twierdzi Selena.
- Hej dziewczynki. - zaraz na wstępie wita je mama brunetki.
- Dzień dobry Pani. - przyjaciółka dziewczyny odpowiada z wielkim uśmiechem. Tak już się przyjęło, Gomez traktuje panią Braun jak swoją drugą matkę, a mama Isabelli wręcz przepada za Seleną.
- Hej mamo. - Bella posyła swojej rodzicielce uśmiech i rzuca swoją torbę na kanapę.
- Jesteście głodne? - starsza kobieta pyta,a te delikatnie przytakują głowami. - Zejdziecie za chwilę? Louis wróci z pracy i zjemy razem. - mówi, a dziewczyny powtórnie się zgadzają. Idą na górę do pokoju brunetki. Bella nie przepada za nowym ''chłopakiem'' swojej matki. Czuje też,że bardzo oddala się od niej samej przez jej nowy związek. Właśnie. Nowy chłopak, to nie polega na tym, że mama Belli ma kochanka - wręcz przeciwnie. Ojciec Isabelli zginął  w wypadku samochodowym, kilka lat temu. Dziewczyna nadal nie przyzwyczaiła się do utraty ojca. Przez cały czas winiła za to siebie, bo jak twierdzi - gdyby nie jej głupia prośba - żył by. Chodzi o to, że Isabella kiedy miała zaledwie dziesięć lat, pokłóciła się o jakąś błahą rzecz ze swoją matką i uciekła z domu. Kiedy nie miała czym wrócić, zadzwoniła po swojego ojca i własnie wtedy to się stało. Dziewczyna nigdy nie pogodziła się z tym ''przypadkiem''. Oczywiście opowiedziała o wszystkim swojej matce twierdząc, że ta wyrzuci ją z domu, ale wręcz przeciwnie. Wytłumaczyła jej, że nie może brać za to swojej odpowiedzialności. Ewidentnie winny był człowiek który wjechał w samochód jej ojca, to było potwierdzone. Jednak brunetka wiedziała, że gdyby nie prosiła go o przyjazd byłby z Nimi, szczęśliwy i zdrowy.  A przede wszystkim żywy.
- O  czym chwiałaś porozmawiać? - Bella posyła Selenie pytające spojrzenie.
- Wspominałam Ci już wcześniej o Harrym prawda? - Gomez siada na łóżku i przykłada sobie jedną z poduszek do piersi.
- Taa, coś mi świta. - odpowiada Bella i razem z laptopem siada przy przyjaciółce.
- Bierze udział w wyścigach. - mówi dalej, a brunetka jej nie przerywa. - Zaprosił mnie, więc... Chodź ze mną.
- Zaprosił Ciebie, nie Nas.
- Co z tego. - ciemnowłosa wzruszyła ramionami. - Będzie świetnie.
- A pomyślałaś o tym co ubierzesz? - zasugerowała Bella, a jej przyjaciółka wpadła w panikę. Dwie twarze jakie ukrywała Bella były wręcz kontrastami. Jak anioł i diabeł. Kiedy rozmawiała ze swoją matką, była przykładną córką - jednak kiedy chodziło o jej własne korzyści, wszystko wykręcało się do góry nogami.
- To musi być coś seksownego. - Isabella wstała z łózka i zajrzała do swojej szafy. Wyciągnęła z niej obcisłe dżinsy i krótką zwiewną koszulkę, która nie zakrywała brzucha.
- Nie chcę wyglądać jak dziwka. - skomentowała szybko Selena.
- Będziesz wyglądała na tanią, kiedy pójdziesz tam półnaga, jak te wszystkie laski z naszej szkoły. - dziewczyna wzdrygnęła się na samo wspomnienie owych dziewczyn.
- Och, okej. - dziewczyna wzięła ubrania od przyjaciółki i poszła się przebrać. - Powiedziałam mojej mamie, że śpię dziś u Ciebie. - rzuciła kiedy weszła do pokoju w swoim nowym ''ubraniu''.
- Jasne, znowu będę ją okłamywać. - parsknęła brunetka a Selna mocną ją przytuliła. Ciemnowłosa poszła ponownie się przebrać  a kiedy wróciła jak na zawołanie po domu rozległ się głos matki Isabelli.
- Dziewczyny chodźcie już! - przyjaciółki zeszły do łazienki by umyć ręce i obie zajęły miejsce przy stole. Louis siedział jak zwykle w swoim garniturze. Mężczyzna miał ich naprawdę dużo.
- Więc? Jak minął Wam dzień? - zapytała Rasaline, nakładając na talerz swojego partnera kawałek kurczaka.
- Mój był jak zwykle nudny. - rzucił Louis a jego dziewczyna posłała mu pokrzepiający uśmiech. Mężczyzna pochylił się w jej stronę i delikatnie pocałował jej policzek. Bella czuła jak jej wnętrzności wykręcają się we wszystkie możliwe kierunki. Mężczyzna zdjął marynarkę i nonszalancko odwiesił ją  na oparcie krzesła. - A co w Twojej szkole? - zapytał Belli, a ta spojrzała na niego zdezorientowana.
- Nie musisz udawać,że Cię to obchodzi. - syknęła, a jej przyjaciółka delikatnie kopnęła ją w nogę. Ta zmierzyła ją zabójczym spojrzeniem, ale nic nie powiedziała.
- Isabello. - matka dziewczyny zabrała głos.
- Wszystko okej, skończmy ten temat. - przerwał Tomlinson, kładąc swoją dłoń na dłoni partnerki. Ta zgodziła się i zabrała się za jedzenie obiadu.
- Nie będzie mnie dziś wieczorem. - ponownie zaczął Louis. - Mam bardzo ważne spotkanie.
- Jasne, skarbie. - rzuciła matka dziewczyny, a Bella tym razem niewytrzymała i bez słowa wstała do stołu, zostawiając wszystkich domowników w osłupieniu.

***

Wieczorem kiedy dziewczyny się ubrały, poszły w wyznaczone miejsce. Selena była bardzo podekscytowana swoim nowym chłopakiem, którego widziała zaledwie dwa razy. Kiedy dotarły na miejsce, ciemnowłosa przywitała się z Harrym przestawiając mu Bellę, która od samego początku czuła się niekomfortowo. Styles przyciągnął do siebie dziewczynę i mocno wpił się w jej wargi,  ciemnowłosa zachichotała dźwięcznie, zakrywając dłonią usta. 
- Wyglądasz bardzo seksownie. - powiedział Harry błądząc dłonią po jej nagim brzuchu, w skutek czego na nagiej skórze Seleny pojawiła się gęsia skórka. Nowy chłopak Gomez oznajmił, że zniknie na kilka minut, a później przewiezie swoja nową dziewczynę i znajdzie towarzystwo dla jej koleżanki, jeżeli tylko będzie tego chciała. 
- Bella patrz. - wskazała palcem w kierunku pięknego motoru na którym siedział mężczyzna. - Ten jest świetny. - zaśmiała się cicho, a brunetka jej zawtórowała. 
- Jest niezły. - posłała Selenie porozumiewawcze spojrzenie i nadal podziwiały nowego mężczyznę, aż do czasu kiedy zdjął kask. 
- Jezu Chryste. - ciemnowłosa skomentowała szybko, na co brunetka momentalnie się odwróciła. - To chłopak Twojej matki? 
- Nie, przecież On jest na... spotkaniu. - Bella zrobiła wielkie oczy i spojrzała w poprzednim kierunku rozpoznając w owym mężczyźnie, partnera swojej matki. Louis śmiał się witając ze swoimi kolegami aż do czasu kiedy jego wzrok napotkał córkę swojej partnerki. 
- Zwykła szuja.

_____________________
No to mamy rozdział 1! ♥ dziękuję za mnóstwo komentarzy 
pod prologiem :*:*:*:*
KOCHAM WAS BARDZO MOCNO ♥ :* 

wtorek, 8 lipca 2014

Prolog.

Dziewczyna weszła cichutko do domu, delikatnie zamykając drzwi tak, by nie obudzić śpiących już domowników. Uśmiechnęła się sama do siebie kiedy bezszelestnie dotarła do schodów. Pokonała pierwszy stopień pozbywając się jakichkolwiek wątpliwości w swoje szczęście. 
- Isabello. - głos jej matki rozniósł się po wąskim korytarzu a w całym pomieszczeniu rozbłysło światło. - Gdzie byłaś? - spojrzała w kierunku dziewczyny ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy. Serce Belli waliło niczym młot, próbując wyskoczyć z jej piersi. 
- Przestraszyłaś mnie. - wyszeptała dziewczyna siadając na jednym ze stopni. Kobieta posłała jej przepraszające spojrzenie a następnie zajęła miejsce obok swojej córki. Siedziały tak przez kilka sekund rozmyślając nad nie wiadomo czym. Isabella nerwowo bawiła się swoimi palcami tępo wyszukując punktu zaczepienia swojego wzroku. W całym domu panował półmrok. 
- Kiedy się tak od siebie oddaliłyśmy? - matka dziewczyny zabrała głos, szepcąc cicho w stronę swojej nastoletniej córki. Dziewczyna poprawiła  kosmyki brązowych włosów które błyskawicznie opadły na jej czoło. Spojrzała w zmęczone oczy rodzicielki, ale chwilę później odwróciła wzrok. Znała odpowiedź - znała ją bardzo dobrze. Jedno słowo. Jedna osoba. Tak wielkie znaczenie. 
- Nie mam pojęcia. - skłamała, wiedząc iż prawdziwą odpowiedzią wywoła u matki same negatywne emocje. Kobieta posłała jej pokrzepiający uśmiech i mocno obięła ją ramieniem. Siedziały tak chwilę w ciszy, rozkoszując się swoją obecnością. Kobieta cieszyła się, że powoli odzyskuje kontakt ze swoją zbuntowaną córką. Wszystkie jej wybryki i zachowania traktowała w sposób następujący - wmawiała sobie iż jej dziecko przeżywa fazę dojrzewania i buntu. Rozumiała to, przecież sama niedawno była nastolatką. 
- Kocham Cię. - wyszeptała cicho całując córkę w policzek. Isabella uśmiechnęła się delikatnie, czekając na te słowa bardzo długo. Wydawało jej się, że ostatni raz gdy je słyszała był wtedy, kiedy stłukła ulubiony wazon matki kilka lat temu. Nastolatka posłała kobiecie wdzięczne spojrzenie i już otworzyła usta by coś powiedzieć, ale coś jej przerwało. Ktoś jej przerwał. 
- Kochanie, wróciłem. - po domu rozległ się wesoły głos Tomlinsona. Dziewczyna wzdrygnęła się na ten dźwięk i szybko poderwała się do góry, stając na równych nogach. Matka dziewczyny obdarzyła ją tylko zdezorientowanym spojrzeniem, a następnie przeniosła swój wzrok w stronę swojego nowego ''chłopaka''. Kobieta powtórzyła ruch dziewczyny i już chwilę później była na wysokości brunetki. 
Z twarzy kobiety od razu udało się odczytać bezdźwięczne ''Coś nie tak?'' - Tak, wszystko jest nie tak. - pomyślała dziewczyna, ale zamiast wypowiedzieć te słowa na głos - posłała kobiecie wymuszony uśmiech zbijając ją z tropu. 
- Przeszkodziłem Wam? - zapytał zdezorientowany Louis przyglądając się zakłopotaniu swojej partnerki. 
- Nie...
- Tak. - przerwała zdeterminowana nastolatka. 
- Isabello... 
- Pójdę już - powiedziała kierując się na górę - Nie będę Wam przeszkadzać. - dodała szybko i momentalnie zginęła z pola widzenia swoich ''rodziców''.