niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 11.

Dziewczyna wtuliła się w rozpalone ciało Louisa i delikatnie zamknęła oczy. Opuszkiem palca kreśliła kształty na jego nagiej klatce piersiowej. W jej głowie mieszały się wszystkie myśli,ale czy można było to nazwać wyrzutami sumienia? Zdecydowanie, nie. Była z siebie dumna, cieszyła się,że to zrobiła. Mężczyzna owijał kolejne kosmyki jej włosów wokół swojego palca. Myślał...
Był zakochany, czy to przestępstwo? Przecież,serce nie sługa - miał żyć smutny i nieszczęśliwy?
Miał żyć szczęśliwy i zrujnować życie komuś innemu? Tak, poniekąd już zrujnował - co z Rosaline?
- Kochasz mnie? - zapytała dziewczyna lekko unosząc na Niego swój wzrok. Spotkała jego niebieskie tęczówki w których odnalazła iskierkę. Chłopak skinął  i ucałował brunetkę w czubek głowy. - Żałujesz tego co się stało? - zapytała,a On na kilka sekund się zawiesił. Szukał odpowiedzi.
- Jedyną rzeczą jakiej żałuję jest to, że nie poznałem Cię wcześniej. - odpowiedział i zawiesił swój wzrok głęboko w przestrzeni pokoju. - Uniknęlibyśmy wtedy tylu problemów. - dokończył i oparł swoją brodę o czubek jej głowy. Bella uśmiechnęła się nieznacznie i kolejny raz prześledziła idealnie wyrzeźbione ciało Louisa.
- Jeśli miałbyś wyjście... cofnąłbyś to? - zapytała nie do końca pewna, co do poprzedniej odpowiedzi. Tomlinson uniósł delikatnie jej podbródek, spojrzał głęboko w oczy po czym delikatnie wpił się w jej usta.
- Nigdy, nie żałowałem niczego co dotyczyło Ciebie. - powiedział na jednym wydechu, cały czas nie spuszczając z niej wzroku. Na policzkach nastolatki pojawiły się szkarłatne rumieńce i już chciała spuścić głowę, ale brunet ją powstrzymał. - Bardzo je kocham. - powiedział i w jednej sekundzie zawisnął nad nią całym swoim ciałem. Zbliżył swoją głowę do jej twarzy i zaczął delikatnie pocierać noskiem o jej policzki. Dziewczyna zachichotała po czym wplątała swoje palce w jego włosy i delikatnie je pociągnęła. Chłopak uśmiechnął się i po raz kolejny złączyli się w namiętnym pocałunku.
- Masz ochotę na gorącą kąpiel? - zapytał a dziewczyna posłała mu słodki uśmiech.
- Co z mamą? - mężczyzna spojrzał na nią i wziął do ręki telefon.
- Powinna być za mniej niż półtorej godziny. - powiedział odgarniając włosy w jej czoła.
- Wiesz,że nie o to mi chodzi. - szepnęła drapiąc go za uchem. Zamknął oczy, ale wiedział, że ten temat jest nieunikniony.
- Porozmawiamy o tym, kiedy się wykąpiemy? - zapytał a dziewczyna, delikatnie skinęła głową i posłała mu uśmiech.
- Mam ochotę na prysznic. - rzuciła, a Louis wstał i owinął jej ciało białym prześcieradłem. Uśmiechnął się na ten widok i zupełnie nagi wziął dziewczynę w swoje ramiona. Ta zachichotała, wtuliła się w jego tors i ponownie zatopiła się w jego nieziemskim zapachu.

***

Dziewczyna zajęła miejsce na kanapie, kiedy Louis krzątał się po kuchni i przyrządzał jakiś deser. Bella włączyła telewizor i nakierowała na jakąś stację muzyczną. Tomlinson przyniósł jej lody truskawkowe z truskawkową polewą i truskawkami. Brunetka uśmiechnęła się ale kiedy spojrzała na jego niespokojny wyraz twarzy wiedziała, że czeka ich bardzo długa rozmowa. 
- Smacznego. - powiedział i zajął miejsce obok niej. 
- Więc co teraz? - zapytała, a chłopak wziął głęboki oddech. 
- Nie mam najmniejszego pojęcia. - nie kłamał. Nie wiedział jak ma się zachować i co w tym wypadku trzeba zrobić. 
- Myślisz,że jak zareaguje? - wzięła jedną łyżkę deseru i oparła się o kanapę. 
- Szczerze mówiąc, to nigdy nie widziałem jej wściekłej. - wzruszył ramionami i zrobił to co dziewczyna. Bella wtuliła się w jego klatkę piersiową i delikatnie uśmiechnęła. 
- Nigdy nie dawałeś jej do tego powodów. - powiedziała cicho nie odwracając się w jego stronę. - Zawsze cieszyła się,że Cię ma. - dokończyła i odstawiła lody na stół. - Ona Cię kocha. - powiedziała  spojrzała mu głęboko w oczy. 
- Ale czy to jest powód dla którego ja mam cierpieć? - zapytał, a brunetka poprawiła swoje mokre włosy. 
- To nie powinno się wydarzyć. - rzuciła nagle. - Powinnam Cię nienawidzić, a a nie z Tobą sypiać. zamknęła oczy i potarła dłońmi skronie. Nagły natłok myśli przyprawił ją o dreszcze. 
- Więc co powinniśmy zrobić? - zapytał a brunetka momentalnie otworzyła oczy. 
- A co zrobilibyśmy miesiąc temu? - zapytała, a szeroki uśmiech wkradł się na jej usta. 
- Tylko nie umowa. - Louis pokręcił przecząco głową, a brunetka szybko wdrapała się na jego kolana. Ujęła jego twarz w dłonie i delikatnie zaczęła gładzić jego policzki. 
- Tylko pomyśl. - zaczęła entuzjastycznie. - Dzięki temu jej nie zranimy... Ty jej nie zranisz. 
- Wolisz być nieszczęśliwa? - odpowiedział, nie do końca przekonany.  
- Będę szczęśliwa. - ucięła szybko. - Przecież z Ciebie nie zrezygnuję. - poprawiła jego włosy i złożyła krótki pocałunek na jego czole. 
- Nie rozumiem. - rzucił, zwilżając dolną wargę. 
- Będziesz miał dwie dziewczyny... To znaczy - nie do końca. - urwała zastanawiając się nad tym dłużej. - Wciągu dnia, możesz robić z moją matką co tylko chcesz, ale kiedy zegarek wskaże dwudziestą drugą będziesz mój. Tylko MÓJ. 
- To nie możliwe...To nie jest fair - względem Ciebie, względem twojej matki. 
- Przestań. - rzuciła szybko i zeszła z jego kolan. - Nie możesz wszystkiego utrudniać. - parsknęła i stanęła na przeciwko Lou. - To korzystne. Ja będę miała Cię na własność, a matka nie będzie nieszczęśliwa. 
- To chore. 
- Niekoniecznie. - przerwała mu. - Będziesz wieczorami zabierał mnie na wyścigi i będziemy się kochali, przecież nie musisz uprawiać seksu z moją mamą skoro tego nie chcesz. 
- Przestań. - wstał i przekręcił głowę na bok. - Żartujesz prawda? Powiedz, kurwa,że żartujesz.
- Czyli nie podobało Ci się to co zrobiliśmy u góry? 
- Przecież wiesz, że to nie oto chodzi. 
- Własnie, że tak. W tym wszystkim chodzi o Cibie, o mnie i o moją...
- Wróciłam! - po całym domu rozległ się wesoły głos Rosaline i chwilę później stanęła naprzeciwko kochanków. - Mam dla Was bardzo ważną wiadomość. - powiedziała i zmierzyła dwójkę spojrzeniem, po czym Louis podszedł bliżej niej i złożył pocałunek na jej policzku. Chciał pokazać Belli, że to prędzej czy później i tak będzie ją raniło. Jednak uśmiech nie zszedł z twarzy nastolatki. 
- Wyjeżdżam. - uśmiechnęła się radośnie. - Za tydzień i na tydzień! - rzuciła szczęśliwa i zaklaskała wesoło w ręce. 
- Jak to? - zapytała zmieszana Bella. 
- Gdzie? - dodał Louis. 
- Jedziemy z dziewczynami z klubu książki do Paryża! Na wielkie spotkanie! - jeszcze chwila i Rosaline zaczęła by wysoko skakać. 
- Skarbie. - Bella spojrzała w kierunku Louisa, ale dopiero do niej doszło, że On patrzył na jej matkę. 
Zmieszała się i spuściła wzrok.
- Jak to do Paryża? 
- Dostałyśmy zaproszenia! Och, jestem taka szczęśliwa Louis! - krzyknęła i mocno go przytuliła. 
- Baw się dobrze mamo. - rzuciła cicho Bella i cofnęła się o kilka kroków, po czym odwróciła się i schodami powędrowała na górę. 
- Co jej jest? - zapytała kobieta, nie odrywając wzroku od schodów. 
- Chyba tęskni za matką. - powiedział i delikatnie objął ramieniem Rosaline. - Musisz dać jej trochę czasu. 


_________________
Hejka skarby! Było 31 komm ♥ 
JESTEŚCIE NAJLEPSI ♥ 
Tak Bardzo ♥ 
Lou i Bella. 
och Tommo, który facet odmówił by takiej propozycji? 
Zastanów się. 
AHHAHAHA, JAK MYŚLICIE CO DALEJ? ^^
3o komm i NEXT ♥ 



piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 10.

Tydzień później dziewczyna siedziała w szkole na kolejnej lekcji języka angielskiego. Od weekendu dzieliły ją zaledwie dwie lekcje. Może nie było by tak źle, gdyby jedna z nich nie była  z jej 'ulubionym' nauczycielem.
- Jaka jest odpowiedź w ósmym? - szepnęła Selena szturchając Bellę w bok, tak by ta się nie wystraszyła i przypadkiem nie wydarła na pół klasy. Dziewczyna zmierzyła przyjaciółkę wzrokiem i delikatnie skinęła głową. Odszukała zadanie i równie cicho podała czarnowłosej odpowiedz.
Uwielbiała język angielski i zwyczajnie bez żadnego uczenia, pisała testy najniżej na ocenę dobrą.
- A jedenaste? - zapytała ponownie a dziewczyna przewróciła oczami.
- C. - szepnęła poprawiając włosy.
- Kocham Cię. - Selena posłała dziewczynie szeroki uśmiech i zaznaczyła odpowiedź. - Oddajemy? - spojrzała na nią, a Bella pokiwała głową i obie dziewczyny wstały podchodząc do biurka pana Danielsa. Mężczyzna skinął głową wskazując miejsce w którym mają znaleźć się ich egzaminy.
- Możecie wyjść z klasy. - uśmiechnął się biorąc do ręki inne kartki. - Tylko po cichu. - przyjaciółki zabrały torby, praktycznie bezszelestnie i wyszły  klasy.
- Zgadnij co dzisiaj jest! - pisnęła Gomez gdy przekroczyły próg klasy.
- Piątek? - odpowiedziała retorycznie brunetka.
- Co wiąże się z...? - ponaglała, wywołując jeszcze większe zdołowanie u swojej koleżanki.
- Ostatnią matmą, oraz kolejną jedynką od tego dupka? - zapytała wywracając oczami i usiadła na ławce w korytarzu.
- Nie będzie tak źle, uśmiechniesz się do niego i ocenę dopuszczającą masz. - zachichotała, a brunetka uderzyła ją w bok. Czarnowłosa oburzyła się pocierając ręką obolałe miejsce. Po chwili obie wybuchnęły śmiechem. - Więc? Jedziesz dzisiaj? - Selena ściszyła głos, schylając się w stronę przyjaciółki.
- Niema mowy. - odpowiedziała bez namysłu. - Nie mam zamiaru powtarzać ubiegłego tygodnia.
- Och, przestań. - skarciła ją dziewczyna, a po całym korytarzu rozległ się dźwięk dzwonka. - Jesteś już teraz uprzedzona bardziej niż moja mama. - zrobiła pauzę odblokowując komórkę. - A uwierz mi, to nie jest normalne.
- Tak, tak. - brunetka wstała z ławki kierując się w stronę sali matematycznej. Nie miała ochoty spóźniać się na kolejne lekcje matematyki. - Chodź już. - ponagliła koleżankę i kilka minut później obie siedziały na swoich miejscach.W klasie panował chaos, wszędzie porozrzucane były papierkowe kulki a na tablicy widniał biały napis ''Miejsce na seksowny tyłeczek Horana'' i strzałka w stronę krzesła stojącego przy biurku nauczyciela. Bella wyzwała w myślach osobę która wpadła na coś tak głupiego, ale nie miała pojęcia kto to nabazgrał. Kiedy przez próg klasy przeszedł pan Horan, delikatny uśmiech wkradł się na jego usta, ale nie chciał tego pokazać.
- Witajcie. - rzucił odkładając torbę na biurko. - Wiem,że to ostatnia lekcja i nie macie sił ani ochoty na dalszą edukację, ale musimy. - odsunął krzesło i ponownie spojrzał na biały napis. - Naprawdę cieszę się,że podoba Wam się mój tyłek, ale czy ktoś może to zmazać? - Bella za plecami usłyszała kilka obelg Connora oraz innych chłopaków skierowanych w stronę blondyna i cicho zachichotała. Nikt do zmazania zabawnego napisu się nie zgłosił, co w tym wypadku równało by się z tym, że to on jest autorem tego dzieła.
- Panna Braun? - Bella usłyszała głos który przesączony był irlandzkim akcentem i już wiedziała co się kroi. - Mogłabyś? - zapytał posyłając jej delikatny uśmiech.
- Nie napisałam tego. - odburknęła, a nauczyciel zmierzwił dłonią włosy.
- Wiem to, znam twoje pismo.
- Więc dlaczego ja mam to zmazać? - jęknęła wysilając się na uśmiech.
- Ponieważ Cię proszę? - chłopak odpowiedział pytaniem na pytanie, a z racji tego, że był piątek oraz siódma godzina lekcyjna dziewczyna zrezygnowana wstała od ławki i poszła zmazać tablicę. Blondyn posłał jej szeroki uśmiech i skupił się na swojej pracy.
- Sprawdziłem ostatnie sprawdziany. - powiedział a brunetka upuściła gąbkę którą właśnie zmazywała napis, co nie uszło uwadze blondyna.  - I nie, nie jestem z Was dumny. - zmierzył klasę przenikliwym spojrzeniem. - Ostatnia ławka piszecie poprawkę. - zwrócił się do Connora i jego towarzysza. - Wasze testy nie różniły się ani jednym słowem. - wytłumaczył. - Więc wedle waszego życzenia, nie różnią się też ilością błędów oraz oceną. - podszedł do ich ławki i wręczył im testy.
- Brawo Seleno. - uśmiechnął się i oddał dziewczynie kartkę. - Mam nadzieję,że to dopiero początek.
Czarnowłosa uśmiechnęła się i zaczęła piszczeć widząc ocenę bardzo dobrą na swoim teście. Dwa dni wcześniej nie mogła pomóc Belli, ponieważ nauczyciel rozsadził je i dał inne grupy, co tylko utwierdziło brunetkę w tym, że jej nienawidzi. Ze wzajemnością. Rozdał wszystkie testy i zaczął kierować się w stronę dziewczyny.
- Przykro mi? Bello, musisz wziąć się do pracy. - powiedział i wręczył dziewczynie kolejny, oblany test. - Zostań po lekcji, musimy coś uzgodnić. - brunetka skinęła niechętnie głową i udała się do ławki. Chciało jej się płakać ponieważ, to kolejna ocena niedostateczna co równie dobrze równa się z uziemieniem. Złamała też umowę z Louisem, który nie będzie z tego dumny. Kiedy dzwonek zadzwonił dziewczyna ociężale się spakowała i niechętnie podeszła do biurka.
- Świetnie. - powiedział kiedy dziewczyna usiadła na przeciwko niego, a reszta klasy opuściła salę. - Chcę Ci powiedzieć, że po raz kolejny mnie zwiodłaś. - skarcił brunetkę i łącząc swoje dłonie na biurku skupił całą uwagę na dziewczynie. - Co masz na swoją obronę?
- Cholera. - przeklęła głośno. - Uczyłam się. Naprawdę się uczyłam - musi mi pan wierzyć. - spojrzała na niego błagalnie a chłopak posłał jej blady uśmiech.
- Cóż, ja mogę ci wierzyć ale życia nie dasz rady przejść na ''ładne oczy''. - zrobił cudzysłów w powietrzu i poprawił włosy. - Tyle razy dawałem Ci szansę. - otworzył dziennik i wskazał na rząd niedostatecznych ocen przy jej nazwisku. - Obiecałaś mi, że weźmiesz się do pracy. - powiedział ale Bella się nie odezwała. - Chcę Ci powiedzieć,że jestem zmuszony poinformować Twojego ojca.
- Nie ma pan prawa! Nie znowu. - ściszyła swój głos, ponownie siadając na krześle. - Jak to mojego ojca? - spojrzała na Niego, ale ten nie wyrażał żadnych uczuć.Chyba nie nazwał tak Louisa.
- Twojego opiekuna. Prosił mnie więc jestem do tego zmuszony.
- Co takiego? Louis prosił pana,żeby pan na bieżąco go informował o moich ocenach? - zapytała a torba opadła na ziemię.
- Właśnie tak. - odpowiedział bez ogródek. - Taka jest moja praca, lecz jeżeli chcesz mogę poinformować  o tym Twoją matkę.
- Nie! - krzyknęła szybko. - Poprawię się! - powiedziała łapiąc nauczyciela za dłoń leżącą na biurku.- Musi mi pan wierzyć!
- Przykro mi Bello, jest już za późno. - dziewczyna zabrała dłoń i wstała z krzesła.
- Bardzo dziękuję. - odburknęła głosem przesączonym sarkazmem. Odwróciła się i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. - Nidy Cię nie lubiłam. - burknęła pod nosem jednak na tyle głośno, że nauczyciel ją usłyszał.
- A ja wręcz przeciwnie. - odpowiedział z uśmiechem, jednak brunetka już opuściła salę.

***

Dziewczyna weszła do domu i z całych sił trzasnęła drzwiami. Usłyszała głos matki i pokierowała się w stronę salonu. Na kanapie siedział Louis z Rosaline na kolanach. Brunetka zmierzyła ich wzrokiem a następnie przeniosła go na otworzoną butelkę czerwonego wina. 
- Skarbie stało się coś? - zapytała matka nie zmieniając pozycji. 
- Nie. - odwróciła się i już miała wychodzić, kiedy rozmyśliła się. - Właściwie to tak. - zmierzyła Tomlinsona morderczym spojrzeniem. - Dostałam jedynkę z matematyki. - Burknęła. - I chcę, żebyś do cholery zajął się swoimi własnymi sprawami. - obdarowała Louisa śmiertelnym spojrzeniem którę chwilę później przeniosła na swoją matkę. - A Ty skup się na wybieraniu swoich partnerów.- docięła i zginęła w głębi domu, pozostawiając domowników w kompletnym osłupieniu. 
Rzuciła się na łóżko w swoim pokoju i biorąc laptopa, zaczęła serfować po internecie. Około dwie godziny później, usłyszała pukanie do drzwi. 
- Czego? - syknęła, kiedy drzwi zaczęły się otwierać. 
- Mogę wejść? - w progu  stanął  Louis trzymając kubek z herbatą w ręku. 
- Nie. - odpowiedziała jednak ten wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. 
- Wyjdź stąd. - rozkazała. - Mam cholerną ochotę na Ciebie nakrzyczeć,a nie chcę robić scen przy matce. - rzuciła odkładając komputer. 
- Rosaline wyszła. - spojrzał na nią. - Jak co piątek zresztą. - dokończył a brunetka przewróciła oczami. - Więc co takiego zrobiłem? 
- Ty naprawdę nie wiesz? - roześmiała się i wstała z łóżka podchodząc do szafy i szukając w nim ciepłego swetra. 
- Oświeć mnie. 
- Nie będę Cię kurwa oświecać! - skarciła go. - Jesteś popierdolony!
- Och,naprawdę? 
- Tak, cholera, naprawdę! Wtrącasz się w moje sprawy chociaż nie masz, pieprzonego prawa! - krzyknęła a Louis zmierzył ją spojrzeniem. Miała na sobie spodenki od piżamy i gruby sweter. - Jesteś chory! Mówisz mi, że mnie kochasz a obściskujesz się tam z moją matką! - dokończyła wymachując dłońmi w powietrzu. 
- Jesteś zazdrosna? - zapytał a dziewczyna opadła na łóżko.
Oczywiście,że nie. 
TAK!
- Chyba uderzyłeś się w głowę. - skomentowała szybko. 
- Ach czyli ten Twój humorek to przez tę jedynkę? Jakoś nie mogę uwierzyć. 
- Jesteś taki popieprzony. 
- Przestań przeklinać. - skarcił ją. 
- Będę kurwa robiła wszystkie pieprzone rzeczy, jakie mi się do cholery będą podobały! - krzyknęła, wyrzucając z siebie przekleństwa jak wyuczony na pamięć wierszyk. 
- Jesteś taka piękna. - podszedł bliżej i ukucnął przy łóżku, naprzeciwko Belli. Rękoma dotykał jej kolan. 
Dupek.
- Przestań. - powiedziała od razu, ale wszystkie negatywne emocje jakby uleciały? Wstała a brunet zrobił to co Ona. 
- Nauczę Cię. - powiedział robiąc krok w przód. Spojrzał na nią z góry, ponieważ był od niej o pół głowy wyższy. 
- Czego? - zapytała. 
- Czego  tylko będziesz chciała. - splótł ich ręce i delikatnie zbliżył twarz w jej kierunku, muskając przy tym usta Belli. Dziewczyna odwzajemniła pieszczotę, panicznie tego potrzebując. - Począwszy od chemii - zaczął składając pocałunki na szyi dziewczyny i odgarniając jej grube włosy. Ta usiadła na łóżku chwilę później na nim leżąc. Louis zawisnął nad nią, szybko łącząc ich usta. Jego grzywka opadła łaskocząc przy tym dziewczynę. - Kończąc na matematyce. - cały pokój wypełnił śmiech dziewczyny, po czym przyciągnęła go bliżej ponownie złączając ich usta w pocałunku.

___________

Awww ♥ 
Co jak Co, ale takiego Louisa to ja lubię :D 
HAHAHA
BYŁO 30 KOMENTARZY! 
JESTEŚCIE NAJLEPSI TAK BARDZO. 
♥ ♥ ♥ ♥ 
KOCHAM! :*:*:*:*
+ MAM DLA WAS NOWEGO BLOGA - 
O ZŁYM ^^ ♥  HORANIE :) JEŻELI CHCECIE MOŻECIE JUŻ
 DODAWAĆ SIĘ DO OBSERWATORÓW.
WIĘC - 
30 KOMM - NEXT. 
a muszę Wam powiedzieć, że w następnym rozdziale będzie kolejna ''umowa'',
mniej więcej najważniejsza w całej ich historii. :) 
Kocham i miłego weekendu! ♥ 





sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 9.

Bella spuściła wzrok, układając w swojej głowie każde pojedyncze słowo Louisa. Chłopak złapał ją za rękę, próbując zwrócić na siebie jej uwagę.
- Nie zrobiłeś tego. - powiedziała podnosząc na niego wzrok. - Przecież kochasz moją mamę. - dokończyła a Tomlinson posłał jej delikatny uśmiech.
- Tak naprawdę nigdy nie byłem zakochany. - odpowiedział a dziewczyna szybko cofnęła swoją rękę.- Nie umiem kochać. - rzucił uruchamiając silnik.Brunetka nie odpowiedziała. Zapięła pasy i skupiła całą uwagę na widokach za szybą. Kiedy samochód się zatrzymał i dziewczyna chciała wysiąść Louis złapał ją za rękę.
- Daj mi czas. - powiedziała poprawiając swoje włosy. Chłopak zmierzył ją wzrokiem i delikatnie puścił.
- Nie. - opowiedział szybko. - Jeżeli teraz powiesz mi,że nic do mnie nie czujesz - dam Ci spokój. - spojrzał na nią, a brunetka delikatnie się wzdrygnęła. Zabrała rękę i szybko spuściła głowę.
- Nie mogę Ci tego powiedzieć. - rzuciła i odwracając się na pięcie zniknęła w głębi domu.

***
Dziewczyna przebrała się w luźne ubrania i biorąc ze sobą laptopa usiadła na łóżku. Serfowała po sieci kilka minut, dopóki dźwięk telefonu jej nie przerwał. 
- Słucham? - zapytała przykładając komórkę do ucha. 
- To ja. - szepnęła Selena. 
- Wszystko w porządku? - zamknęła komputer i całą swoją uwagę zwróciła na głos po drugiej stronie. - Gdzie jesteś? - syknęła, kiedy przyjaciółka nie odpowiedziała. 
- Jestem z Harrym. - powiedziała dość pewnie Selena. - Dzwonię do Ciebie żeby Ci powiedzieć, że śpię u Ciebie. - roześmiała się głośno. 
- Kiedy będziesz? - zapytała szybko.
- Przestań. - zaśmiała się jeszcze bardziej. - Przecież nie o to mi chodziło. - skarciła ją. - Jeżeli moja mama zadzwoni, jestem u Ciebie i akurat śpię. - wytłumaczyła szybko i wzięła głęboki oddech. 
Zdezorientowana Bella już miała coś powiedzieć, ale przyjaciółka znowu jej przerwała.
- Też Cię kocham! - krzyknęła radośnie i rozłączyła się. Brunetka spojrzała na czarny ekran i schowała telefon do tylnej kieszeni spodni. Zeszła na dół i ruszyła w stronę kuchni. 
- Gdzie Louis? - zapytała kiedy spostrzegła mamę stojącą przy kuchennej wysepce. 
- Pojechał do sklepu. - uśmiechnęła się. - Powinien zaraz wrócić. 
- Okej. - burknęła i zajęła miejsce na przeciwko rodzicielki. 
- Zaakceptowałaś go? - Rosaline posłała córce uśmiech - wymuszony uśmiech. 
- Taa, myślę, że tak. - rzuciła i ucinając temat wstała by nalać sobie soku pomarańczowego. 
- Idę dziś z koleżankami na kawę. - powiedziała, kiedy dziewczyna sięgnęła szklankę z górnej szafki. Bella odwróciła się w jej stronę i skinęła głową. 
- Fajnie. - upiła łyk soku nie spuszczając wzroku ze swojej mamy. - Jakaś specjalna okazja? - zapytała, chociaż niespecjalnie ją to interesowało. 
- Nie. - spuściła wzrok. - Zwykła kawa. - powiedziała a brunetka uśmiechnęła się. 
Żyła z matką od tylu lat, że wiedziała że coś jest nie tak. 
- Okłamujesz mnie? - zapytała szybko.
- Skarbie. - Rosaline podeszła i mocno przytuliła swoją córkę. - Wiesz,że nie mam przed Tobą tajemnic. 
- Tak. - uśmiechnęła się. - Przepraszam. 
Nagle w kieszeni nastolatki zadzwonił telefon. Wyciągnęła go i szybko przycisnęła do ucha. 
- Tak? - zapytała stanowczo. 
- Dzień Dobry, Isabello. - usłyszała po drugiej stronie słuchawki. - Z tej strony Anee Gomez. 
- Och... - szepnęła szybko kierując się w stronę schodów. - Mama Seleny.
- Tak, podobno śpi u Ciebie. Muszę z Nią pilnie porozmawiać, a Ona nie odbiera telefonu. - wytłumaczyła, a dziewczyna uderzyła się w czoło. 
Myśl, myśl, myśl. 
- Onaa, ś-śpi. - zająkała się, mrużąc oczy z zażenowania,iż kolejny raz musi okłamywać mamę Seleny. 
- Mogłabyś ją obudzić? To pilne. 
- Tak jasne. - przygryzła wargę ze zdenerwowania. - Tylko, że Ona zasnęła dosłownie kilka minut temu. 
- Rozumiem, ale to naprawdę bardzo ważne. 
- W takim razie musi mi pani dać pięć minut. - szepnęła. - Dobrze? 
- Zgadzam się. - odpowiedziała bez zastanowienia. - Pośpiesz się. 
- Oczywiście. - Bella przerwała połączenie i wzięła głęboki oddech. 
Co teraz? 
Szybko założyła tenisówki i z biegła na dół. 
- Mamo! - krzyknęła mijając w korytarzu Louisa. - Musisz mnie gdzieś zawieźć. Szybko! - krzyknęła, wyrzucając ręce w powietrze. Matka zmierzyła ją wzrokiem, przerywając nakładanie tuszu na rzęsy. 
- Skarbie zaraz wychodzę. - odpowiedziała jej, a Bella była już w trakcie wybierania numeru do Seleny. 
- Proszę! Musisz mi pomóc! - krzyknęła jednocześnie dodzwaniając się do przyjaciółki. - Gdzie jesteś? Twoja mama Cię szuka. - zaczęła panikować, ponieważ zostały jej jakieś trzy minuty. 
- W parku. - odpowiedziała leniwie. - Czego Ona znowu chce? 
- Szczerze? To mam to w dupie. - rzuciła, a po chwili zmierzyła się z przenikliwym wzrokiem Rosaline. - Zaraz tam będę. 
- Och, okej. - syknęła i rozłączyła się. 
- Mamo! 
- Bella!
- Musisz mnie tam zawieźć!
- Co się dzieje? - spojrzała na nią i znowu zaczęła nakładać makijaż. 
- Zostały mi  trzy minuty.
- Na co? - Bella wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. Dlaczego rodzice tacy są? 
- Zwiozę ją. - odezwał się Louis wchodząc do kuchni. Rosaline popatrzyła na swojego chłopaka i posłała mu wdzięczny uśmiech. 
- Świetnie! Szybko! - ponagliła, a on podszedł do jej matki by zostawić całusa na jej policzku. 
- Baw się dobrze. - rzucił i zabierając kluczyki z szafki ruszył za swoją pasierbicą. 


***

Dziewczyna powiedziała Louisowi, że w zaledwie dwie minuty musi znaleźć się w parku. 
Powiedziała to Louisowi - człowiekowi który się ściga. W sumie,  nie mogła trafić lepiej. Brunetka otworzyła szeroko oczy, kiedy licznik w samochodzie wskazywał nienormalne cyfry. 
W mgnieniu oka znalazła się w parku. Wybiegła na zewnątrz odnajdując przyjaciółkę. 
- Selena! - krzyknęła,pomachała do niej dłonią i szybko znalazła się obok niej. - Nie wiem co kombinujesz - przerwała mierząc się ze spojrzeniem Harrego - Ale nie chcę brać w tym udziału. - telefon dziewczyny rozbrzmiał a przyjaciółka przytknęła go do ucha. 
- Słucham? - powiedziała i kawałek się oddaliła. 
- Mów ciszej! - szepnęła dość głośno. - Przecież dopiero wstałaś. - skarciła ją a reszta towarzystwa zaczęła chichotać. 
Dziewczyna spojrzała w stronę Louisa i delikatnie się uśmiechnęła. 
- Dzięki za pomoc. - powiedziała a On odpowiedział jej tym samym. 
- Polecam się na przyszłość. - rzucił ściskając dłoń Harrego. Po chwili dołączyła do nich Selena. 
- Muszę wracać. - przewróciła oczami. - Mój brat się rozchorował. - przeklęła po cichu i poprawiła włosy. 
- Odwieziemy Cię. - zaproponował Louis a Bella spojrzała w jego kierunku. 
- Ja ją zawiozę. - przerwał Harry łapiąc czarnowłosą za rękę. 
- Dzięki. - powiedziała Selena i mocno przytuliła brunetkę. - Jestem Ci dłużna. - szepnęła. 
- Jak zawsze. - odpowiedziała Bella i razem z Louisem zaczęła kierować się w stronę samochodu. 
Szli w ciszy dopóki Louis nie zdecydował się jej przerwać. 
- Masz ochotę na spacer? - zapytał odwracając się w stronę dziewczyny. Bella spojrzała w jego oczy i delikatnie pokiwała przecząco głową. 
- Zimno mi. - powiedziała pocierając ramiona które pokryła gęsia skórka. Tomlinson ściągnął marynarkę zostając w samym T-shircie i podał ją dziewczynie. Brunetka zastanawiała się chwilę czy ją ubrać, czy odmówić. Jednak wzięła ubranie. Ruszyli w stronę jednej z ławek. Kiedy dotarli na miejsce Bella całą swoją uwagę skierowała na plac zabaw który znajdował się niedaleko. 
- Zastanawia mnie tylko jedno. - przerwała ciszę odwracając się w  stronę Louisa. - Powiedziałeś , że się we mnie zakochałeś. - szepnęła jakby bojąc się, ze ktoś może usłyszeć. Tomlinson skinął głową, a brunetka zaczęła mówić dalej. - Powiedziałeś też, że nigdy nie byłeś zakochany. - dokończyła a Louis ponownie skinął głową. 
- Zgadza się. - odpowiedział zamykając w swojej dłoni, ręce dziewczyny. - Poczułem to pierwszy raz, kiedy spojrzałem w Twoje oczy. - pogładził ją po policzku. - Nadal pamiętam kiedy się w Tobie zakochałem. 



________________________

Hejka! ♥ 
Przepraszam,że dopiero dzisiaj ale jak na złość się rozchorowałam :(
Złapał mnie jakiś wirus i leżałam w łóżku. 
-,- 
DZIĘKUJĘ ZA 27 KOMENTARZY!  :*:*:* 
Jesteście kochani!
30 komm - NEXT :) 
Rozdział jest już gotowy :>
Podoba Wam się taki Lou? ^^